Zabieg in vitro

Dzięki sztucznemu zapłodnieniu w naszym kraju urodziło się kilkanaście tysięcy dzieci. Pierwszym lekarzem, który wykonał ten zabieg w Polsce jest prof. Marian Szamatowicz z Białegostoku.

Aby doszło do zapłodnienia w laboratorium, potrzeba kilka tygodni przygotowań. Kobieta przechodzi stymulację hormonalną, by w jednym miesięcznym cyklu mogła wytworzyć kilka komórek jajowych (normalnie powstaje jedna). Lekarz wykonuje punkcję, czyli pobiera jajeczka pod narkozą.

W tym samym mniej więcej czasie, mężczyzna musi oddać nasienie.

Lekarz bada i wybiera najlepsze komórki jajowe. Umieszcza je na specjalnej płytce razem z wyselekcjonowanymi plemnikami i zostawia na 48 godzin. Jest to klasyczne in vitro.

Jeśli plemniki są słabe, wybiera najlepsze i umieszcza pipetą iniekcyjną w komórce jajowej. Taki zabieg nazywa się mikromanipulacją lub ICSI - Intra Cytoplasmatic Sperm Injection.

Jeśli komórka i plemnik są zdrowe, powstanie zarodek. Po 48 godzinach w inkubatorze lekarz wszczepi go do macicy, co nazywane jest transferem.
Podczas jednego zabiegu in vitro lekarz wszczepia zwykle 2 zarodki, a pozostałe zamraża. Można je wykorzystać, gdy trzeba powtórzyć próbę lub gdy para będzie się chciała zdecydować na następne dziecko. Pod dwóch tygodniach przyszła mama wykonuje test ciążowy.

W tym roku nagrodę Nobla dostał twórca in vitro, pochodzący z Anglii Robert Edwards. Sam pomysł narodził się w jego głowie już w latach 50. ale pierwsze dziecko poczęte tą metodą na świecie urodziło się w 1978 r. W Polsce 10 lat później.

Obecnie istnieje u nas ponad 40 klinik oferujących wspomagane zapłodnienie. Co roku wykonywanych jest ok. 6 tys. zabiegów zapłodnienia pozaustrojowego. Gdyby zniesiono bariery finansowe wykonywano by ich ok. 25 tys.